Pierwsze z wielkich starć. Wembley czeka na ogromne emocje

Leicester City - Chelsea
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Leicester City - Chelsea

Wembley, Londyn. W 150. rocznicę powstania najstarszych piłkarskich klubowych rozgrywek na świecie do walki o trofeum zaprojektowane przez pracownię Fattorinich. Na trybunach legendarnego stadionu zasiądzie 21 tysięcy fanów, którzy obejrzą rywalizację Chelsea z Leicester City. Spotkanie poprowadzi Michael Oliver, a pierwszy gwizdek zabrzmi o 18:15. Dla The Blues będzie to okazja na dziewiąte zwycięstwo w tych prestiżowych rozgrywkach, natomiast Lisy staną przed szansą na premierową wygraną – do tej pory ekipa z Filbert Way czterokrotnie grała w finale. Kto w sobotni wieczór okaże się lepszy i sięgnie po Puchar Anglii?

Puchar Anglii to tylko przystawka?

Obie drużyny nie mogą w pełni skoncentrować się na dzisiejszym starciu. Chociaż Puchar Anglii to tytuł niesamowicie istotny w brytyjskiej tradycji, zarówno londyńczycy, jak i piłkarze z King Power Stadium przystępują do tego pojedynku, mając w perspektywie wtorkową potyczkę, być może kluczową w kontekście kolejnego sezonu. Szkoleniowiec Chelsea nie ukrywa, że jego podopiecznych czekają nawet nie dwa, a trzy finały – niemiecki menedżer określił tym mianem nie tylko decydujące starcia w Lidze Mistrzów i FA Cup, ale także ligowy pojedynek z Leicester City.

Zwycięstwo na Wembley może dać każdej z ekip mentalną przewagę przed kolejnymi, rozstrzygającymi meczami. Tego samego zdania jest były trener Borussii i PSG:

Każda wygrana daje dobre samopoczucie i motywację, na którą ciężko pracujesz. Ciekawe jest to, że gramy dwa finały z tą samą drużyną i będzie to trudne, skomplikowane. Cała grupa jest dostępna, ponieważ Kovacić znów jest z nami.

Kto odegra kluczową rolę?

Powrót Mateo Kovacicia do składu to świetna wiadomość dla całego środowiska związanego z klubem ze Stamford Bridge. Tuchel niesamowicie wysoko ceni Chorwata i określa go jako jeden z kluczowych elementów swojej układanki:

Mateo ma wszystko, czego potrzebujemy w środku pola: doświadczenie, siłę, może pokonać graczy, ma zdolności fizyczne i grał ważne mecze w Premier League. Kiedy brakowało nam N’Golo i Mateo, brakowało nam jakości, energii i doświadczenia. Billy (Gilmour) wykonał ogromną pracę w wielkich meczach, ale porównywanie go z tymi graczami jest niesprawiedliwe, ponieważ mają więcej doświadczenia i są o krok do przodu w swoim rozwoju. To pozytywna wiadomość, że Kovacić wrócił, ponieważ jest ważnym punktem w szatni podczas decydujących meczów.

Jeżeli zastanawialiście się, kto stanie między słupkami bramki The Blues, niemiecki opiekun Chelsea postanowił rozwiać wasze wątpliwości – na Wembley zobaczymy Kepę:

Doprowadził nas do finału, więc zasługuje na to, by zagrać w finale. W kwestii ich rywalizacji nic się nie zmieniło. Kepa to fantastyczny facet, Edou zresztą też. Pracują na znakomitym poziomie i spisują się imponująco. Edouard jest nr 1, a Kepa jest silnym bramkarzem, którego należy mieć w składzie. Ten mecz będzie dla niego kolejnym wyzwaniem.

Głód zwycięstwa

Tuchel wypowiedział się także na temat samego przygotowania do gry w finale. Jego słowa brzmią niezwykle uniwersalnie:

Jesteś tak blisko, obie drużyny są tak blisko. Głód rośnie, pożądanie także wzrasta. Samodzielnie wywierasz presję. Nie czujesz się tak blisko tego, kiedy zaczynasz w pierwszej lub drugiej rundzie, nie ma takiego samego napięcia, które narasta w tobie. Puchar będzie tam i wiesz, że to ostatni mecz. Nie wiesz, kiedy możesz ponownie przyjechać, może to być wyjątkowa okazja i możesz to poczuć dzięki przygotowaniu i poziomowi koncentracji. To najlepsze, co masz, to wydarzenie wydobywa z Ciebie to, co najlepsze, a my chcemy sobie z tym poradzić. To wielka możliwość i miejmy nadzieję, że uda nam się pokazać z jak najlepszej strony.

Mecz ważny dla historii

Lisy nie muszą myśleć o finale Ligi Mistrzów, jednak ich sytuacji wcale nie możemy nazwać komfortową. Walka o miejsce w top four jeszcze nie dobiegła końca. Potknięcie na ostatniej prostej może wywołać wyjątkowo bolesne skutki. Leicester z pewnością ma w pamięci poprzedni sezon – upadek tuż przed metą pozbawił ich możliwości występów w najbardziej elitarnych europejskich rozgrywkach. Podopieczni Brendana Rodgersa chcą uniknąć powtórki, w czym może im pomóc niezwykle ważny triumf nad Manchesterem United:

Mówi się o tym starciu zdecydowanie więcej, niż faktycznie trzeba. Mogą się zdarzyć straty. Najważniejsze, co robisz po 38 meczach. Nic nie osiągniesz przed 38. meczem. Zawsze staramy się dobrze reagować. Jesteśmy bardzo szczerzy, jeśli chodzi o analizę gier, więc wkraczamy do gry, wiedząc, że możemy wygrać. Ten mecz był ważny dla naszej własnej historii.

Bukmacherzy nie mają wątpliwości – faworytem tego pojedynku są The Blues. Czy rola “underdoga” przeszkadza byłemu trenerowi Liverpoolu?

Wiemy, że musimy grać naprawdę dobrze przeciwko wybitnej drużynie. Dotarliśmy tak daleko i dla nas nie będzie wystarczający sam fakt, że jesteśmy na Wembley. Naszą ambicją jest wygrać. Aby tego dokonać, musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy. Musimy dać z siebie wszystko i to wszystko, co możemy zrobić. Chelsea jest finalistą Ligi Mistrzów i posiada głębię składu, więc większość ludzi uznałaby ich za faworytów. To nie jest coś, nad czym się zastanawiam.

Puchar Anglii wizytówką dla piłkarzy

W szeregach Lisów zabraknie kontuzjowanych Harveya Barnesa i Jamesa Justina. Co z występem Jonny’ego Evansa? Rodgers jest pełny optymizmu:

Dostał kolejny dzień. Robił bardzo duże postępy. Był dzisiaj na zewnątrz i wyglądał bardzo dobrze. Zobaczymy, jak zareaguje. W dzień finału podejmiemy ostateczną decyzję. To dyskusja między mną a Jonnym. Muszę rozmawiać z graczami. Jest wojownikiem i nawet jeśli nie będzie gotowy w stu procentach, będzie z nami. To niesamowicie ważny starcie, zapewne obfity w pojedynki fizyczne, więc potrzebujemy silnych i zdrowych graczy. Nadal jesteśmy przekonani, że zagra. Ten mecz to swego rodzaju wizytówka, więc oczywiście będzie chciał grać. To byłaby dla nas strata, ale mamy graczy, którzy mogą go zastąpić. Wszyscy inni są sprawni i dostępni, z wyjątkiem oczywistych absencji.

Każdy finał, podobnie jak każde derby, to spotkanie, które tradycyjnie “rządzi się swoimi prawami”. Co czeka nas na Wembley? Kto umieści w swojej gablocie okazałe trofeum? Piłkarskie szachy, czy widowisko oparte na otwartym futbolu? Czyja gwiazda rozbłyśnie najjaśniej? Dzisiejszy decydujący mecz będzie oczywiście dostępny w polskiej telewizji. O 18:15 sędzia Michael Oliver dmuchnie w gwizdek po raz pierwszy i rozpocznie, miejmy nadzieję, emocjonujące starcie w świątyni angielskiej piłki. Wydaje się, że tym razem Puchar Anglii to tylko przystawka przed kolejnymi finałami.

Komentarze