Kto faworytem, kto spadnie? Rusza nowy sezon Premier League

Josep Guardiola
Obserwuj nas w
fot. Razvan Pasarica/SPORT PICTURES Na zdjęciu: Josep Guardiola

Wyjątkowo krótko, bo zaledwie 48 dni trwała przerwa między rozgrywkami 2019/2020, a 2020/2021. Tyle jednak wystarczyło, abyśmy stęsknili się za najlepszą ligą na świecie. Kluby nie próżnowały w okresie transferowym i zadbały o to, abyśmy mogli podziwiać kolejne gwiazdy futbolu na angielskich boiskach. Które drużyny będą walczyć o to, co najcenniejsze, czyli mistrzostwo? Jakie kluby rywalizować będą o udział w Lidze Mistrzów? Kto będzie walczył o utrzymanie i czy w tym gronie są Polacy? Zachęcamy do zapoznania się z zapowiedzią, w której przybliżymy Wam, jak może wyglądać ten sezon w wykonaniu poszczególnych ekip.

Czytaj dalej…

20. West Bromwich Albion

W zestawieniu tym przedstawimy, jak według nas przypuszczalnie wyglądać będzie końcowa tabela w Premier League. Na starcie, nie mamy dobrych wiadomości, ponieważ na ostatniej lokacie w rankingu znajduje się zespół, którego zawodnikiem jest Kamil Grosicki. West Bromwich Albionw minionym sezonie EFL Championship, zajął drugie miejsce, ostatnie gwarantujące bezpośredni awans na najwyższy szczebel rozgrywek w Anglii. Niewiele jednak brakowało, aby ich miejsce zajęło Brentford. Pszczoły miały wszystko w swoich ,,nogach’’, ale nie wykorzystały szansy, w związku z tym to zespół Slavena Bilicia znalazł się w elicie. Czy zdoła tu zostać na dłużej niż rok? Z pewnością będą walczyli o każdy centymetr murawy, ale wola walki i ambicja może nie wystarczyć.

The Baggies w kampanii 2019/2020 zdobyli 77 bramek (tyle samo co Leeds), więc nie można o nich powiedzieć, że są nieskuteczni. Nasuwa się jednak pytanie, jak ten element będzie funkcjonował już w Premier League? Typami golleadora z pewnością nie są Charlie Austin, ani Hal Robson-Kanu. Natomiast siłą ekipy Bilicia są szybkie skrzydła. Na tych pozycjach występują, bądź mogą grać między innymi: Grady Diangana, Callum Robinson, Matt Phillips, czy Matheus Pereira. Wymienieni piłkarze gwarantują nie tylko efektowną grę, ale co ważne, również liczby. Czwórka ta zdobyła bowiem 26 bramek i zanotowała 34 asysty. Statystyki te robią wrażenie oraz tłumaczą, dlaczego Kamil Grosicki w większości spotkań będzie prawdopodobnie zawodnikiem rezerwowym, wchodzącym na ostatnie kilkanaście minut.

Co jeszcze wzbudza wątpliwości w kwestii odniesienia sukcesu przez ten klub? Obrona, w której występują solidni gracze, ale czy na tym poziomie? Podstawowy bramkarz Sam Johnstone nie wystąpił w najwyższej klasie rozgrywkowej ani razu, a ma 27 lat. Więcej doświadczenia mają chociażby Kieran Gibbs, lub Ahmed Hegazy, a wiemy dobrze, jak kosztowne bywają błędy wynikające z braku obycia wśród najlepszych. Ważna jest również kwestia ich zastępców, a raczej braku. Na skrzydłach jest więcej chętnych niż miejsc, ale w defensywnie i środku pola widoczne są ubytki kadrowe. Okno transferowe jeszcze trwa i kibice The Baggies z pewnością chcieliby jeszcze kilku solidnych wzmocnień.

W tym sezonie według nas oraz wielu ekspertów w Anglii, kandydatów do spadku jest dwóch. Pierwszym jest West Bromwich Albion. A drugim?

19. Fulham

Tym zespołem jest drugi z beniaminków, a mianowicie Fulham. Londyńczycy do elity w Anglii trafili poprzez baraże, w których pokonali 2:1 wspomniane wcześniej Brentford FC. Autorem dwóch trafień w tym spotkaniu był boczny obrońca Joe Bryan. Sukces w postaci awansu do Premier League, to jednak zasługa całej drużyny, której przewodził trener Scott Parker. Dla osiemnastokrotnego reprezentanta Anglii, to pierwsza samodzielna praca w roli trenera seniorskiej drużyny. Parker prowadził The Cottagers gdy jeszcze byli w Premier League (sezon 2018/2019). Posadę otrzymał w lutym, wtedy zespół znajdował się w dolnej strefie tabeli. Tak, jak się spodziewano, nie udało się utrzymać w lidze, ale to nie sprawiło, że stracił pracę. Przez osoby zarządzające klubem, jest on bowiem postrzegany, jako trener na dłużej. 39-latek wrócił do najwyższej klasy rozgrywkowej zaledwie po roku, co jest rzadką sytuacją. Teraz ma jednak jeszcze trudniejsze zadanie, by nie powtórzyć spadku sprzed dwóch lat.

Każda drużyna piłkarska ma lidera, który wyróżnia się na tle kolegów z drużyny i bierze na siebie odpowiedzialność w trudnych momentach. W Fullham taką postacią jest Aleksandar Mitrović. Serb na zapleczu angielskiej elity jest bardzo skuteczny, ponieważ w minionym sezonie w 41. występach strzelił 26 goli. Miał on również okazję występowania w Premier League, gdzie nie szło mu już tak dobrze. 11 trafień to dorobek przyzwoity, ale jest pole do poprawy. Kto poza nim jest wyróżniającym się zawodnikiem? Z pewnością kapitan Tom Cairney, który nie opuścił klubu po spadku, tylko pomógł w szybkim powrocie. Nadzieją kibiców na stabilną i dobrą grę w obronie jest Michael Hector, to od Jamajczyka trener zaczyna ustalanie formacji defensywnej.

Fullham ma, więc filary, na których może oprzeć skład w sezonie 2020/2021. W bramce pewnym punktem może być sprowadzony na zasadzie wypożyczenia Alphonse Areola. Mistrz Świata sprzed dwóch lat, był ostatnio rezerwowym w Realu Madryt, a teraz zdecydował się na przenosiny do Londynu. Sympatycy tego klubu pamiętają okno transferowe w 2018 roku, gdy wydano ponad 100 milinów euro na wzmocnienia, co ostatecznie nie przełożyło się na sukces sportowy. Teraz wyciągnięto wnioski i nie ma już wielu i kosztownych zakupów, chociaż tak, jak w przypadku West Bromwich Albion, należy sprowadzić jeszcze kilku wartościowych zawodników. Według nas, nawet to może nie wystarczyć na pozostanie w lidze.

18. Crystal Palace

W tym momencie rozpoczynamy etap, w którym wskazanie trzeciego spadkowicza staje się bardzo trudnym zadaniem. Regulamin jest jednak jasny i Premier League muszą opuścić trzy ekipy. Naszym zdaniem oprócz West Bromwich Albion i Fullham, będzie to Crystal Palace. Orły kilkukrotnie znajdywały się w tym gronie, ale za każdym razem udawało im się uniknąć degradacji. W tym momencie mamy sporo argumentów, na udowodnienie tej tezy. Cytując klasyka ,,Nic nie może wiecznie trwać’’. Zachowując powagę, londyńczycy mają ogromne problemy ze zdobywaniem bramek. Nie licząc spadkowicza Norwich City, byli najgorsi w lidze. Ledwie 31 goli to dorobek fatalny i jeżeli ta sytuacja się nie polepszy, to może oznaczać spadek.

Lepiej, ale wciąż źle jest w rubryce stracone gole. Orły mają tu spore rezerwy, ponieważ 54 bramki to dużo. Chociaż, jeżeli spojrzymy na to, kim dysponuje szkoleniowiec, możemy zrozumieć zaistniałą sytuację. Większych pretensji nie można mieć do bramkarza Vicente Guaity. Hiszpan nie spisywał się może rewelacyjnie, ale wyróżniał się w drużynie. Boki obrony w postaci Joela Warda, czy coraz starszego Patricka van Aanholta nie budzą respektu wśród rywali. Jeszcze gorzej jest na środku. Defensywa z Mamadou Sakho, Jamesem Tomkinsem, czy Scottem Dannem to wręcz proszenie się o utratę gola.

Jeżeli jesteśmy w temacie kadry to należy przypomnieć, że średnia wieku tej kadry to aż 28,5 lat. Co prawda powoli wprowadzani mają być młodsi gracze, jak Nathan Ferguson oraz Tyrick Mitchell, ale proces ten potrwa. Właściwie jedynym wzmocnieniem kadry jest sprowadzony z QPR ofensywny pomocnik Eberechi Eze. Młody Anglik w minionych rozgrywkach zdobył 14 bramek i zanotował 8 asyst, więc jest to nadzieja na poprawienie gry w ofensywie. Nie wiadomo jednak ile czasu zajmie mu zaadaptowanie się do lepszej ligi. Biorąc pod uwagę wymienione argumenty, można zaliczyć Palace to grona potencjalnych spadkowiczów.

17. Aston Villa

Kolejna drużyna, czyli Aston Villa nie chce być zaliczana do tego towarzystwa, ponieważ oznaczałoby to widmo spadku. W minionych rozgrywkach The Villans zdołali utrzymać się w angielskiej elicie, ale dopiero w ostatniej kolejce z jednym punktem przewagi nad Bournemouth. Teraz może być równie nerwowo, ale ponownie z potencjalnie dobrym efektem.

Atutem zespołu prowadzonego przez Deana Smitha jest fakt, że zdobyli doświadczenie grając ostatnio w Premier League. Na ich korzyść przemawia również coraz lepsza gra. Wraz z upływem czasu prezentowali się przyzwoicie w defensywie i ofensywie. Nie był to ich szczyt marzeń, ale dużym plusem były występy Jacka Grealisha. Jego pozostanie w drużynie to element konieczny do utrzymania The Villans w lidze. Nie jest to oczywiste, ponieważ Anglik wzbudza zainteresowanie wśród mocniejszych zespołów. Wsparciem w ataku ma być dla niego kupiony z Brentford Ollie Watkins, który w minionej kampanii w Championship zdobył aż 25 bramek. Poza tym ciekawym transferem jest sprowadzony z Nottingham Forest Matty Cash. Ofensywnie usposobiony prawy obrońca to ciekawy transfer, może pomóc drużynie. Nie bez problemów, ale Aston Villa pozostanie w lidze.

16. Leeds United

Ostatni z beniaminków i zarazem jedyny, który według naszej redakcji utrzyma się w Premier League. Klub zasłużony dla angielskiej piłki, bacznie obserwowany w Polsce głównie dzięki temu, ze kluczową postacią jest tam Mateusz Klich. Polski pomocnik w minionym sezonie rozegrał praktycznie wszystkie możliwe spotkania i wszystko wskazuje na to, że podobnie będzie i tym razem. Leeds pod wodzą Marcelo Bielsy wreszcie wywalczyło awans z pierwszej pozycji i po szesnastu latach przerwy, zagra w Premier League. Sympatycy tego klubu wierzą, że teraz zostaną w elicie na dłużej

Podstawą to tego stwierdzenia jest osoba trenera, który zbudował w Leeds pewien projekt, dzięki czemu odniesiono sukces sportowy w postaci awansu. Argentyńczyk to charyzmatyczna postać, z charakterem, doświadczeniem, ale i prawdziwą pasją. Jego wyczerpujące treningi są owiane legendą, ale dają efekty. Bielsa ma do swojej dyspozycji piłkarzy, którzy świetnie czują się w preferowanej przez niego taktyce. Do kluczowych zawodników tego zespołu oprócz Klicha, należą Liam Cooper, a przede wszystkim Kalvin Phillips. Anglik dysponuje sporym potencjałem, został nawet powołany do reprezentacji narodowej. W dużej mierze od niego będzie zależała gra Leeds w tym sezonie.

Bielsa zdaje sobie jednak sprawę, że zespół potrzebuje wzmocnień. Dlatego z Freiburga sprowadzono środkowego obrońcę Robina Kocha, czy napastnika Rodrigo Moreno. Pierwszy z wymienionych ma być silnym ogniwem w defensywie, z kolei Hiszpan ma za zadanie zdobyć bramki. Leeds to zdecydowanie najciekawszy z beniaminków, ale nie przewidujemy, że zajdzie znacznie wyżej. Może natomiast poprawić swoje końcowe miejsce w tabeli o kilka lokat. Mimo potencjalnych kłopotów na początku kampanii, powinni pozostać w Premier League.

15. Brighton & Hove Albion

W poprzednim sezonie, sprawdziły się przewidywania dotyczące zespołu Brighton. Nie bez problemów, ale utrzymali się w najwyższej klasie rozgrywkowej w Anglii. Potrafili kilka razy pokazać się z dobrej strony w meczach z silniejszymi rywalami. Brakowało natomiast punktów z przeciwnikami z dołu tabeli. Mewy były ostatnio na 15. miejscu, według nas ich końcowa lokata nie zmieni się i pozostaną na tej pozycji. Co nie oznacza, że ekipa Grahama Pottera nie rozwija się. Wręcz przeciwnie, ich styl może się podobać. Próbują grać ofensywnie i stwarzać dobre widowisko, co oczywiste, nie zawsze im się to udaje. Należy jednak pamiętać, że nie są przecież zespołem z big six, a z dołu tabeli.

Do tej pory nie byli aktywni na rynku transferowym, kluczowe ogniwa zostały w składzie, ale również nie sprowadzono graczy za wielkie pieniądze. Ciekawym uzupełnieniem są z pewnością dwaj piłkarze. Adam Lallana i Joel Veltman. Anglik dołączył na zasadzie wolnego transferu, nie jest wybitnym graczem, ale może wnieść do gry spokój. Z kolei Holender przyszedł z Ajaxu za około milion euro i również powinien zagwarantować doświadczenie. Taki obrońca z pewnością będzie przydatny w obliczu natłoku spotkań.

Brighton nie jest wybitnym klubem, którym zachwycają się neutralni kibice. Mają jednak swój określony styl, trenera realizującego swoją filozofię i nie wydaje nam się, aby to właśnie oni mieli opuścić Premier League w tym sezonie.

14. Burnley

Burnley, czyli kolejny klub, który przez wiele osób, w tym ekspertów, miał być skazany na spadek. Scenariusz ten nie spełnił się dotychczas, głównie za sprawą dobrego trenera. Sean Dyche, bo o nim mowa, potrafi dokonywać rzeczy trudnych, a nawet niemożliwych. Doprowadzić tą drużynę do eliminacji w europejskich pucharach, w których jednak nie odniósł sukcesu w postaci fazy grupowej. Z zawodników mało znanych szerszej publiczności, czynił bardzo solidnych, a nawet dobrych. Pod jego wodzą rozwijają się między innymi: Nick Pope, James Tarkowski oraz Ben Mee. Wymieniona trójka wzbudza na rynku transferowym spore zainteresowanie wśród silniejszych i bogatszych klubów. W związku z tym, niewykluczone, że Burnley za kilka tygodni będzie osłabione.

Osoby mniej interesujące się ligą angielską, mogą mieć problem z rozpoznaniem czołowych piłkarzy, a co dopiero tych mniej istotnych. Problemem trenera jest z pewnością krótka ławka rezerwowych, co w czasach pandemii jest kluczowe. Burnley bez tego raczej nie powtórzy rezultatu z poprzedniego sezonu, czyli dziesiątego miejsca. Nasza redakcja widzi ich w dolnej połowie tabeli.

13. West Ham United

Kolejny i równocześnie przedostatni klub, w którym występuje polski zawodnik. Tym razem mowa o bramkarzu, a konkretnie Łukaszu Fabiańskim. Od kilku lat, w kontekście zapowiedzi przed sezonowych w kontekście West Hamu pojawiają się spekulacje dotyczące walki o miano ,,best of the rest’’, czyli najlepszej ekipy spoza największych sześciu klubów. Słowa te i marzenia o grze w Europie, po sezonie pryskają, jak bańki mydlane, które można dostrzec na ich stadionie.

Trudno wytłumaczyć dlaczego tak się dzieje. Weźmy na przykład ostatni sezon. Pozycja bramkarza obsadzona bardzo dobrze, bo Łukasz Fabiański to reprezentant Polski i uznana marka w Anglii. Obrona wydawała się przyzwoita, zainwestowano tu chociażby w Issę Diopa. Finalnie West Ham był drużyną, która pod względem gry w defensywnie, znalazła się praktycznie na szarym końcu. Pomoc z bardzo doświadczonym Markiem Noblem, kreatywnym Manuelem Lanzinim i niezłym Jackiem Wilsherem. Efekt? Właściwie żaden, choć trzeba przyznać, że Noble dawał radę, ale i tak najlepsi byli defensywni pomocnicy. Declan Rice oraz wypożyczony, a następnie wykupiony ze Slavii Praga Tomas Soucek. Na pozycji napastnika zakupiony z Eintrachtu Frankfurt Sebastian Haller, który miał być lekarstwem na brak skuteczności w ofensywie. Tak nie było, ale Francuz też nie jest złym transferem.

Skąd, więc trzynasta pozycja dla West Hamu? W opinii bukmacherów oraz naszej redakcji, trener Młotów David Moyes jest pierwszym w kolejce trenerem, który może pożegnać się z pracą. Bardzo możliwe, że wtedy do klubu sprowadzony zostanie szkoleniowiec, który będzie umiał poukładać ten zespół, bo przecież są tu piłkarze z potencjałem na wynik nawet wyższy niż trzynaste miejsce. Fabiański, Rice, Soucek, Bowen, Anderson oraz Haller tylko to potwierdzają. Nie wiemy natomiast, jak długo West Ham może zwlekać z tą zdaje się nieuniknioną decyzją o zmianie trenera.

12. Sheffield United

Gdy zapytamy kibiców o rewelację poprzednich rozgrywek, to większość z nich pewnie wskazałaby na Sheffield United. Zespół Chrisa Wildera zaskoczył wszystkich, fanów, ekspertów, rywali, a nawet i samego trenera. Czy scenariusz z Sheffield ponownie w pierwszej dziesiątce jest możliwy? Według nas nie.

Kluczem do ich dobrej dyspozycji była z pewnością bardzo dobra gra w obronie. Teraz w kadrze zabraknie bramkarza Deana Hendersona, któremu skończyło się wypożyczenie. Anglik wrócił do Manchesteru United, gdzie będzie rywalizował z Davidem De Geą o pozycję pierwszego goalkeepera. Następcą Hendersona został sprowadzony z Bournemouth Aaron Ramsdale. Pozostałe ważne ogniwa w formacji defensywnej, na razie zostają w klubie. Chociaż niewykluczone, że w przypadku satysfakcjonujących ofert, sytuacja ta ulegnie zmianie. Do klubu dołączyli także boczni obrońcy, czyli Jayden Bogle oraz Jayden Bogle. Obu sprowadzono z Derby County, więc proces aklimatyzacji będzie ułatwiony.

Styl gry oraz personalia w zespole Chrisa Wildera zostały już rozszyfrowane, więc zadanie mają utrudnione. Jeżeli chcą mieć pewne utrzymanie muszą, więc ulepszyć swoją taktykę, tak, aby dalej sprawiała rywalom problemy.

11. Newcastle United

Tuż za pierwszą dziesiątką w naszym zestawieniu znalazło się Newcastle United. Przed rokiem, gdy z klubu odchodził szkoleniowiec Rafael Benitez, kibice byli sfrustrowani. Hiszpan cieszył się bowiem ich sympatią i pełnym poparciem. Jeszcze więcej emocji było, po tym, jak wybrano jego następcę, a został nim Steve Bruce. 59-letni trener wbrew temu, co pisano, podołał zadaniu i Newcastle zostało w Premier League. Zrobił to ze spokojnym zapasem punktowym, wiele teoretycznie mocniejszych ekip miało większe problemy z uniknięciem degradacji.

Trzynaste miejsce z poprzedniej kampanii to rezultat możliwy do poprawienia, zwłaszcza, że Bruce dostał bardzo solidne wzmocnienia. Szczególnie interesująco wygląda czwórka zawodników z przodu, którzy mają odpowiadać za kreowanie sytuacji i zdobywanie bramek. Na skrzydłach są Allan Saint-Maximin oraz Ryan Fraser. Francuz był już w Newcastle wcześniej, a Szkot został sprowadzony za darmo ze spadkowicza, czyli Bournemouth. Nie zapłacono za niego, ponieważ zawodnik nie przedłużył wygasającego w czerwcu kontraktu. Pomiędzy nimi jest Miguel Almiron, grający na pozycji ofensywnego pomocnika Paragwajczyk, z którym wiązane są spore nadzieje. Ciekawego gracza zakontraktowano także do ataku. Callum Wilson, to drugi piłkarz, który trafił do Srok z Wisienek. Tym razem był to jednak transfer gotówkowy, konkretnie 22 miliony euro. Ponadto dobrze zabezpieczono pozycję lewej obrony. Z Norwich City zakupiono młodego i obiecującego Jamala Lewisa. 22-letni zawodnik wybrał Newcastle, mimo, że interesował się nim Liverpool. Ważne dla niego była jednak regularna gra.

W piłce nożnej wiele drużyn wyglądało na papierze dobrze, a rzeczywistość boiskowa okazała się brutalna. Tym razem również może tak być, lecz my wierzymy, że Newcastle zdoła zakończyć sezon na 11. pozycji.

10. Southampton

W tym momencie powoli zbliżamy się do momentu, gdzie przedstawiamy drużyny, które reprezentują już określony poziom i ich brak w górnej połowie tabeli będzie pewną niespodzianką, czy nawet sensacją. Eksperci na Wyspach Brytyjskich typują właściwie identyczną dziesiątkę, jak nasza redakcja. Świadczy to w pewnym sensie, że liga może być podzielona trochę, jak w ekstraklasie, na grupę spadkową i mistrzowską. Do tej drugiej my zaliczamy Świętych.

Zespół prowadzony przez Ralpha Hasenhüttla na początku rozgrywek miał swoje problemy, między innymi z grą u siebie. Nad tym aspektem dalej muszą pracować. Pamiętamy bardzo wysoką porażkę z Leicester City 0:9! Niewiele ekip umiałoby podnieść się po takim upokorzeniu. Austriak dostał jednak zaufanie od władz klubu i wraz z upływem czasu, Southampton grało coraz lepiej. Po przerwie spowodowanej pandemią prezentowali się świetnie. W rankingu najlepiej punktujących znaleźli się na czwartym miejscu.

Hasenhüttl ma do swojej dyspozycji piłkarzy, którzy tworzą na boisku zgraną drużynę. W bramce przyzwoicie spisuje się Alex McCarthy. Przed nim są młodzi i utalentowani: Kyle Walker-Peters, Jan Bednarek, czy Mohammed Salisu. Z klubu odszedł istotny gracz, czyli Pierre Højbjerg, ale możliwe, że do końca okna transferowego, sprowadzony zostanie jego następca. Ofensywa również wygląda dobrze, ponieważ czołowym strzelcem w całej Premier League był Danny Ings, który zdobył aż 22 bramki. Jego partnerem w ataku jest Che Adams, po którym kibicem spodziewają się wiele dobrego.

Tak zbudowana kadra może sprawić, że Southampton skutecznie włączy się do walki o czołową dziesiątkę w tabeli.

9. Everton

Na pozycji dziewiątej umieściliśmy Everton, czyli właściwie identyczny przypadek, jak West Ham. Często pojawiały się zapowiedzi ze strony trenerów, działaczy oraz piłkarzy o tym, ze gramy o np. udział w europejskich pucharach. Słowa te oczywiście nie spełniały się, więc z klubu odchodzili kolejni menedżerowie, a na ich miejsce zatrudniano nowych. Inaczej ma być w przypadku Carlo Ancelottiego, czyli szkoleniowca ze światowego topu. No właśnie, czy Włoch należy jeszcze do najlepszych? Ten sezon może dać nam odpowiedź na to pytanie, ponieważ w przypadku niepowodzenia, Ancelotti może podzielić los swoich poprzedników i opuścić Goodison Park. Naszym zadaniem nie będzie tak źle.

W minionym sezonie w kontekście Evertonu mówiło się o braku środka pola, czyli serca drużyny. Teraz zadbano o ten element dobrze, sprowadzono trzech zawodników, którzy mają pomóc zespołowi w odnoszeniu zwycięstw. Najgłośniejszy transfer to z pewnością James Rodriguez. Kolumbijski MVP na mistrzostwach świata w 2014 roku, wreszcie opuścił Real Madryt, gdzie źle mu się wiodło. Ancelotti zna tego gracza dobrze, ponieważ trenował go, gdy był szkoleniowcem Królewskich. Stąd jego nadzieje i oczekiwania wobec Jamesa. Nie wiemy, jak poradzi sobie na boisku, ale transfer ten jest udany pod względem biznesowym. Według najnowszych doniesień Real nie otrzymał za Kolumbijczyka pieniędzy. Aktualnym mistrzom Hiszpanii zależało bowiem na pozbyciu się jego wysokiej pensji. Następny zawodnik, który trafił do Anglii, to Allan. Brazylijczyk sprowadzony został z Napoli, to tam pracował z włoskim menedżerem. 29-latek ma duże umiejętności i jeżeli zdoła je zaprezentować w nowym klubie, będzie ważnym ogniwem w składzie. Ostatni z pomocników, zna Premier League najbardziej. Abdoulaye Doucouré to były zawodnik Watfordu, który pożegnał się z angielską elitą. Dlatego tez, udało się sprowadzić Francuza do Evertonu. Doucouré to defensywny pomocnik, ale potrafi wyprowadzić piłkę, minąć rywala, czy zdobyć bramkę.

Wspomniane wcześniej transfery, są na razie jedynymi w klubie z Goodison Park. Wierzymy w możliwości trenerskie Ancelottiego, ale liczymy, że pojawią się tu jeszcze nowi i klasowi zawodnicy.

8. Leicester City

Zestawienie następnych dwóch drużyn sprawia niemałe problemy, ponieważ dysponują one podobnym potencjałem sportowym. O tym, że na ósmej lokacie umieszczamy Leicester decydują ich występy w europejskich pucharach. Łączenie gry w fazie grupowej Ligi Europy z Premier League, bywa często nie do pogodzenia.

Lisy w minionej kampanii długo były na pozycji wicelidera, ale słabsza forma i kontuzje sprawiły, że ostatecznie nie zagrają nawet w Lidze Mistrzów. Zaważyły o tym szczególnie wyniki po restarcie rozgrywek. Naszym zdaniem Leicester nie zdoła powtórzyć tak dobrego sezonu, jak ostatnio. Kolejny kapitalny sezon rozegrał Jamie Vardy, ale czy w razie jego absencji ktoś może go zastąpić? Kelechi Iheanacho to napastnik z potencjałem, ale w tym momencie nie jest w stanie zagwarantować drużynie chociaż połowy goli, które strzelił Anglik. James Maddison również nie ma zmiennika. Gdy 23-letni zawodnik jest kontuzjowany, trener musi modyfikować taktykę i w jego miejsce wstawić gracza bardziej defensywnego, co znacznie ogranicza potencjał bramkowy. Im głębiej, tym wcale nie jest lepiej. Caglar Söyüncü poczynił znaczne postępy grając w parze środkowych obrońców z Jonnym Evansem. Gdy niedostępny jest choćby jeden z nich, Brendan Rodgers musi wystawić już 36-letniego Wesa Morgana, bądź wracającego z wypożyczenia Filipa Benkovicia. Jeżeli dodamy do tego odejście Bena Chilwella, który przeniósł się do Chelsea, mamy kłopoty z obsadą defensywy. Dotychczas sprowadzony został Timothy Castagne, Belg może występować na obu bokach obrony, ale sam nie załata wszystkich dziur.

Leicester maja wielu klasowych piłkarzy, ale brak im jakościowych rezerwowych, którzy mogliby odmienić losy meczu. Pamiętajmy też o graniu właściwie co trzy dni. Brendan Rodgers ewidentnie potrzebuje jeszcze transferów do klubu.

7. Wolverhampton Wanderers

Drużyną ,,best of the rest’’ w tym sezonie powinno zostać Wolverhampton. Wilki minioną kampanią udowodniły, że są w stanie powtórzyć dobry sezon 2018/2019. Tym razem siódme miejsce nie dało jednak awansu do Ligi Europy, gdzie Wolves pokazali się bardzo dobrze. Doszli aż do ćwierćfinału, gdzie musieli uznać wyższość Sevilli.

Przed tym sezonem Nuno Espírito Santo stracił niezwykle istotne ogniwo, ponieważ do Tottenhamu odszedł Matt Doherty. Irlandczyk grający na pozycji wahadłowego miał duży udział w kapitalnych wynikach swojego zespołu i z pewnością będzie go brakować. Na razie nie sprowadzono jego następcy, co może mieć wpływ na obniżkę formy, ale oczywiście nie musi. Wciąż bowiem można dokonywać transferów i niewykluczone, że nowy wahadłowy pojawi się w Wilkach. Pewne jest już, że do ekipy Nuno Espírito Santo dołączył nowy napastnik. Zaledwie 18-letni Fábio Silva kosztował aż 40 milionów euro, młody Portugalczyk to jednak inwestycja w przyszłość. Gotowym zawodnikiem jest natomiast lewy obrońca Marçal, który ma wzmocnić rywalizację w obronie.

Wolverhampton może nie jest silniejszą drużyną, ale ich atutem jest zgranie i doświadczenie w lidze. Dodatkowo nie są obciążeni grą na arenie międzynarodowej, więc będą bardziej wypoczęci, co może być kluczem do siódmej pozycji.

6. Tottenham Hotspur

Doszliśmy do momentu, gdzie przedstawiamy najlepszą szóstkę w sezonie 2020/2021. Przed rokiem Koguty były przez wiele osób uznawane za drużynę, która może znaleźć się na ligowym podium. Rzeczywistość okazała się brutalna, ponieważ z zespołem pożegnał się Mauricio Pochettino, który prowadził Tottenham przez pięć lat. W jego miejsce zatrudniono Jose Mourinho, co wiele osób przyjęło ze sporym zdziwieniem. Tymczasem „The Special One” poradził sobie z tym zadaniem. Nie awansował do Ligi Mistrzów, ale szóste miejsce nie było najgorszym wynikiem. W Anglii konkurencja między czołowymi zespołami jest tak duża, że nie zawsze udaje się zrealizować zakładany cel.

Przed Londyńczykami trudny sezon, rywale nie śpią i wydają duże kwoty na transfery, zdecydowanie więcej niż Tottenham. W czym, więc jest szansa na sukces? Jose Mourinho zdaje sobie sprawę z faktu, że ma w drużynie piłkarzy jakościowych, którzy jednak zatracili swoje atuty. Najlepszym przykładem jest Dele Alli. Anglik przed czteroma laty w samej Premier League zdobył 18 bramek i zanotował 9 asyst. To wynik rewelacyjny, który jest przecież do powtórzenia. Alli ma zaledwie 24 lata, więc wszystko jeszcze przed nim. Koguty dysponują bardzo dużym potencjałem w ofensywie. Czwórka: Alli, Son, Moura oraz Kane w formie to czołowi piłkarze w Premier League, dlatego przywrócenie ich optymalnej dyspozycji jest kluczowe.

Mourinho ma również wiele do zrobienia w linii defensywnej. Z klubu odszedł przecież wieloletni lider tej formacji, czyli Jan Vertonghen. Teraz duet środkowych obrońców będą tworzyć Davinson Sánchez i Toby Alderweireld. Szkoleniowiec Tottenhamu nie wyda w tym oknie transferowym wielkich pieniędzy, a raczej skoncentruje się na treningu i pracy z zespołem. On też chciałby udowodnić światu, że dalej jest „The Special One”.

5. Arsenal Londyn

Zatrudnienie Mikela Artety w roli trenera, było dla kibiców Arsenalu najlepszym możliwym prezentem świątecznym. Hiszpan, który przez trzy lata pełnił funkcję asystenta Pepa Guardioli w Manchesterze City, dokładnie 22. grudnia 2019 roku podpisał umowę ze swoim byłym klubem. Od tej pory wszystko zaczęło wyglądać lepiej. Poprawiła się atmosfera wokół klubu, fani byli zachwyceni, a co najważniejsze, Arsenal zaczął grać lepiej. Londyńczycy nie zdobyli w prawdzie tytułu, nie awansowali nawet do Ligi Europy poprzez ligę. Arteta zdołał jednak poprawić styl, sprawił, że piłkarze znowu zaczęli cieszyć się grą. Kanonierom dalej zdarzały się porażki ze słabszymi klubami, ale potrafili (pokonać między innymi: Liverpool, Manchester City, czy Chelsea. Dzięki temu zdobyli Puchar Anglii oraz Tarczę Wspólnoty, a Arteta po niepełnym sezonie ma na koncie dwa wygrane trofea.

Arsenal ma w składzie zawodników wybitnych, jak Pierre-Emerick Aubameyang, czy Alexandre Lacazette, co w połączeniu ze zdolną młodzieżą daje dobre efekty. Jednak w pomocy, czy obronie są spore wątpliwości. Kanonierzy potrzebują pieniędzy, aby wzmocnić środek pola. Na ich liście życzeń znalazł się Houssem Aouar, czy Thomas Partey. Aby ściągnąć któregoś z nich, trzeba najpierw sprzedać kilku zawodników, co może potrwać. W obronie pojawili się młodzi środkowi obrońcy: Gabriel (22) i William Saliba (19). Mają spory potencjał, ale pewnie minie trochę czasu, aż będą grali tak, jak chce Arteta.

Kanonierzy mają spore możliwości, ale w dalszym ciągu brakuje im doświadczenia i według naszej redakcji, nie zawsze będą w stanie pokonać teoretycznie słabszego rywala. Arsenal pod wodzą Artety to projekt przyszłościowy, który jednak jeszcze nie zdoła awansować do Ligi Mistrzów.

4. Manchester United

Zestawienie czterech najlepszych drużyn rozpoczynamy od Czerwonych Diabłów. Manchester United w poprzednim sezonie wyglądał różnie. Można tu wyróżnić dwa momenty. Pierwszy to początek sezonu, gdy nowi piłkarze dopiero zgrywali się z zespołem, w związku z czym zdarzały im się proste błędy, które skutkowały utratą goli. Dużo lepiej wyglądało to, gdy sprowadzono Bruno Fernandesa. Portugalczyk dodał jakości w ofensywie, skorzystał na tym również cały zespół, ponieważ w ich grze widać było pewność siebie. Czerwone Diabły potrafiły odrobić kilkanaście punktów straty do pozycji gwarantującej udział w Lidze Mistrzów, ale zespół zawiódł w innych kluczowych momentach. Blisko sukcesu było w FA Cup oraz Lidze Europy, jednak udział w obu rozgrywkach zakończył się na półfinałach. Dlaczego? Decydujący okazał się brak jakościowych rezerwowych.

W tym oknie transferowym Manchester United przez długi czas, swoją całą uwagę skierował na Jadona Sancho, który miał przybyć na Old Trafford. Negocjacje te nie powiodły się i Anglik pozostał w Dortmundzie. Gdy inne kluby wzmacniały się, w czerwonej części Manchesteru, nie działo się właściwie nic. Ole Gunnar Solskjaer dostał jednak w końcu nowego zawodnika, a jest nim Donny van de Beek. Były już piłkarz Ajaxu może nie jest szczytem marzeń norweskiego trenera, ale Holender to dobry i uniwersalny pomocnik. Może grać bliżej linii obrony, ale także za napastnikiem. Kibice chcieliby również zobaczyć nowego środkowego obrońcę. Nie wiadomo jednak, czy te życzenia się spełnią, ponieważ Czerwone Diabły nie wydadzą raczej bardzo dużych pieniędzy, choć jakiś ruchów można się spodziewać.

Manchester United będzie w nowym sezonie silną drużyną, która powinna wywalczyć miejsce w czołowej czwórce. Z tak krótką ławką rezerwowych może być jednak problem z grą o wyższe cele.

3. Chelsea Londyn

Na trzecim stopniu ligowego podium, nasza redakcja widzi Chelsea, która bez dwóch zdań była najaktywniejszą drużyną w Anglii, a nawet w Europie. To, jakich piłkarzy i za jakie kwoty sprowadzono Wernera, Havertza, czy Ziyecha, robi wrażenie. Wzmocniona została właściwie każda formacja, a na Stamford Bridge ma trafić jeszcze nowy bramkarz.

Gdy w poprzednim sezonie Frank Lampard obejmował Chelsea, kibice byli zadowoleni, ale i niepewni, jak legenda tego klubu poradzi sobie w roli trenera The Blues. Spodziewano się, że mająca zakaz transferowy i grająca młodymi zawodnikami Chelsea, walczyć będzie o czołową szóstkę. Cel zrealizowano z nawiązką, ponieważ Londyńczycy zagrają w tej edycji Ligi Mistrzów. Ponadto byli w finale Pucharu Anglii. Teraz, gdy na prawie każdej pozycji, jest dwóch klasowych zawodników, trener będzie miał ból głowy, jak ich wszystkich zmieścić.

Chelsea sprowadziła tego lata sześciu nowych zawodników. Nie wszyscy są jednak gotowi do gry od pierwszej kolejki, ich dyspozycja oraz zgranie z zespołem , jest niewiadomą. Możliwe, więc, że dopiero po pewnym czasie będą w stanie grać na optymalnym poziomie. W minionym sezonie do pierwszej i drugiej drużyny stracili odpowiednio aż 33 i 15 punktów. Przewidujemy, że tym razem różnice będą mniejsze, ale nie na tyle, aby grać o zdobycie tytułu.

2. Liverpool

Trzydzieści lat minęło od ostatniego tytułu dla Liverpoolu. The Reds w końcu się doczekali i na koniec sezonu mogli świętować zasłużone mistrzostwo, które zdobyli z osiemnastoma punktami przewagi nad Manchesterem City. Takiej różnicy nikt się nie spodziewał, ale dla zespołu Jürgena Kloppa nie ma rzeczy niemożliwych. Czy za taką uznajemy obronę tytułu w kampanii 2020/2021? Nie, ale ten sezon będzie bardziej wyrównany niż miniony.

Pep Guardiola już po restarcie rozgrywek zapowiadał bowiem walkę o wygranie ligi w tych rozgrywkach. Czy The Reds zdołają się obronić? Mamy co do tego wątpliwości. Według nas, po pierwsze tak różnica punktowa zdarza się bardzo rzadko i wątpliwe, aby wystąpiła ponownie. Jak długo jeszcze Liverpool będzie grał tą samą jedenastką? Dla piłkarza ważna jest świadomość zaufania trenera, ale brak konkurencji to co innego. Kogo ma się obawiać np. Trent Alexander-Arnold? To czołowy prawy obrońca świata, ale na swojej pozycji ma dziewiętnastoletniego Neco Williamsa, który dopiero wchodzi w seniorską piłkę. Do Liverpoolu może trafić Thiago Alcântara, ale ten transfer jest daleki od realizacji, ponieważ klub nie chce wydać trzydziestu milionów, których oczekuje Bayern. Styl The Reds, czyli podłączanie się do akcji bocznych obrońców i centry do Salaha oraz Mane, którzy finalizują akcję, jest przewidywalny. Nie twierdzimy, że zły, czy nieskuteczny, przecież dało im to tytuł. Tu chodzi o element zaskoczenia. Po restarcie rozgrywek Liverpool nie był tą samą drużyną, długa przerwa, duża przewaga w tabeli, a więc i motywacja była na zbyt niskim poziomie. Pojawiają się głosy, że może im zabraknąć determinacji. Być może innym, ale nie drużynie prowadzonej przez Kloppa.

Naszym zdaniem rywalizacja o wygranie Premier League, może trwać nawet do ostatniej kolejki, tak jak przed dwoma sezonami. My przewidujemy podobny scenariusz, jak wtedy. Liverpool na drugiej pozycji.

1. Manchester City

Manchester City wygrywa Premier League w sezonie 2020/2021, tak to widzimy. Obywatele prezentowali się zwłaszcza po restarcie kapitalnie. Byli praktycznie nie do powstrzymania, ale czego im zabrakło? Pep Guardiola uznał, że odejście z drużyny Vincenta Kompanego, nie spowoduje zaburzenia bloku obronnego. Tak się jednak stało, Belg był nie tylko klasowym defensorem, on zarządzał drużyną w szatni i na boisku. Był naturalnym liderem, którego nie zastąpiono. Nie podjęto nawet próby, co teraz próbuje zmienić Pep Guardiola.

Obywatele starają się bowiem o sprowadzenie kogoś, kto stanowiłby z Laporte duet nie do przejścia. Tym zawodnikiem jest Kalidou Koulibaly. Senegalczyk miał już nawet według mediów ustalić warunki indywidualnego kontraktu z klubem, teraz City musi porozumieć się z Napoli, które oczekuje około 70 milionów euro za swojego gracza. Dużo, biorąc pod uwagę, że ma on już 29 lat, ale jak najbardziej warto. Jego sprowadzenie zwiększyłoby ich szanse na mistrzostwo.

Kto jeszcze trafił na City of Manchester Stadium? Są to bardziej uzupełnienia niż wzmocnienia składu, ale ciekawe. Lukę po odejściu Leroya Sane ma wypełnić Ferran Torres. Młody Hiszpan to zawodnik uzdolniony technicznie z potencjałem na zostanie topowym skrzydłowym. Drugi gracz to Nathan Aké, którego kupiono z Bournemouth.

Wskazanie mistrza Anglii nie jest łatwe, ale naszym zdaniem tytuł w tym sezonie zdobędzie Manchester City, który jednak stoczy wyrównany bój z Liverpoolem.

Komentarze