Brentford zmusiło Tottenham do gonienia wyniku

Ivan Toney
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Ivan Toney

Pierwsze spotkanie Premier League po zakończeniu Mistrzostw Świata w Katarze zakończyło się remisem. Punktami podzieliły się ekipy Brentfordu oraz Tottenhamu (2:2). Gospodarze mają, czego żałować, bo na początku drugiej połowy prowadzili jeszcze dwiema bramkami.

  • Mecz 17. kolejki Premier League pomiędzy Brentfordem i Tottenhamem zakończył się remisem
  • Na początku drugiej połowy Pszczoły prowadziły jeszcze dwiema bramkami
  • Gole zdobywali Janelt i Toney dla gospodarzy, a także Kane i Hojbjerg dla gości

Podział punktów w pierwszym meczu Premier League po mundialu

Tottenham kiepsko wyglądał na początku pierwszego spotkania w Premier League po mundialowej przerwie. Jeszcze przed upływem kwadransa piłkarze Brentfordu objęli prowadzenie. Przeprowadzili szybką kontrę, wreszcie piłka trafiła do Bryana Mbuemo. Jego dośrodkowanie trafiło do kolegi, ale jego strzał obronił jeszcze Fraser Forster. Przy dobitce Vitalya Janelta nie miał już jednak nic do powiedzenia.

Spurs rzadko zatrudniali golkipera Pszczół. W 30. minucie z dystansu uderzał Heung-min Son, ale ten strzał nie mógł zagrozić Davidowi Rayi. Jeszcze przed przerwą gospodarze po raz drugi skierowali piłkę do siatki. Świetnie przejęli futbolówkę w środku pola, ta natychmiast trafiła do Ivana Toneya. Anglik efektownie minął Forstera i strzelił gola, ale znajdował się na minimalnym spalonym.

Po zmianie stron napastnik Pszczół cieszył się już z w pełni legalnego trafienia. Po wrzutce z rzutu rożnego Christian Norgaard przedłużył głową, a Toney nie miał problemu ze wstrzeleniem piłki z najbliższej odległości.

Dopiero wtedy przebudzili się podopieczni Antonio Conte. W 65. minucie fantastycznym dośrodkowaniem z głębi pola popisał się Clement Lenglet. Wrzutka trafiła na głowę Harry’ego Kane’a, który wyskoczył najwyżej i złapał kontakt dla Tottenhamu. A po chwili był już remis. Dejan Kulusevski ładnie zwiódł na prawym skrzydle rywala i wystawił futbolówkę jak na złotej tacy Pierre’owi-Emile’owi Hojbjergowi. Duńczyk nie pomylił się w tej sytuacji.

W końcówce obie strony szukały swoich szans, ale wynik się nie zmienił. Pierwszy mecz Premier League po długiej przerwie nie zawiódł. Doświadczyliśmy mnóstwa emocji, obejrzeliśmy cztery gole i nabraliśmy apetytu na pozostałe starcia w ramach Boxing Day.

Komentarze