Polska – Rosja: Trzęsienie ziemi na początku, a później spokój. Sousa szukał alternatyw

Polska - Rosja
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Polska - Rosja

Polska – Rosja 1:1. Po piorunującym początku, w którym Jakub Świerczok już w pierwszej akcji strzelił gola, a Rosjanie szybko wyrównali, oglądaliśmy mecz, w którym obie strony jakby umówiły się na nie zrobienie sobie krzywdy. Nawet w takim teście dało się jednak znaleźć więcej plusów niż minusów.

Pierwszy sprawdzian przed Euro 2020 na remis

Paulo Sousa zdecydował, że mecz z Rosją będzie dla niego przeglądem wojsk i posłał do gry piłkarzy w takim zestawieniu, w jakim nie spotkali się nigdy wcześniej i nigdy już ze sobą nie zagrają. O ile skład defensywy w dużej mierze przypominał ten z marcowego zgrupowania, o tyle im dalej od własnej bramki – za wyjątkiem pary Krychowiak-Klich – tym mniej optymalnych rozwiązań. W ataku biegali napastnicy numer cztery i pięć w hierarchii.

Piłka nożna jest jednak najbardziej losowym sportem zespołowym. W teorii nie mogło to działać ani przez chwilę, w praktyce – jak w filmie klasy B: były momenty. Pierwszy zaskakująco szybko, bo już w 4. minucie. Przemysław Frankowski źle przyjął piłkę w polu karnym, ale zachował trzeźwość umysłu i obsłużył Jakuba Świerczoka takim podaniem, że wystarczyło tylko dołożyć nogę. Gola by nie było, gdyby nie prostopadłe podanie Mateusza Klicha. Pomocnik Leeds wypadł z kadry podczas marcowego zgrupowania ze względu na koronawirusa, ale we Wrocławiu potrzebował bardzo niewiele czasu, by wkupić się w łaski Sousy. Oprócz kluczowego podania przy bramce, zaliczył jeszcze jedno bardzo podobne oraz nieznacznie niecelny strzał z 18 m.

Szukając innych pozytywów. Indywidualnie – Jakub Świerczok pokazał, że przy odwadze Paulo Sousy, może być nawet kandydatem do wyjściowej jedenastki, a już na pewno pierwszym rezerwowym w taktyce z dwoma napastnikami. Drużynowo – zakładanie wysokiego pressingu wyglądało bardzo dobrze. Jeśli natomiast selekcjoner szukał negatywnej selekcji, znalazł ją w 20. minucie. Tymoteusz Puchacz tylko przez moment krył Wjaczesława Karawajewa. Ale moment nieuwagi sprawił, że Rosjanin miał mnóstwo miejsca na strzał z bliska. Nie pomógł Łukasz Fabiański puszczając piłkę między nogami i zrobiło się 1:1.

Sousa zapowiadał w poniedziałek, że w meczu z Rosją skupi się przede wszystkim na testowaniu rozwiązań defensywnych. To sprawiło, że oglądaliśmy mniej wysokiego pressingu, a więcej kontrataków. Podobać mógł się Kamil Jóźwiak, który trzykrotnie dynamicznie ruszył do przodu, jednak żadna z tych akcji nie zakończyła się strzałem. Mecz dla kilku zawodników okazał się wartościowym testem, ale na pewno nie dla bramkarzy.

Komentarze

Na temat “Polska – Rosja: Trzęsienie ziemi na początku, a później spokój. Sousa szukał alternatyw

Mecz przeciętny w naszym wykonaniu, ale i skład był rezerwowy. Łatwo traciliśmy piłkę, nie podobały mi się długie piłki do napastników, które zwykle oznaczały stratę. Utrzymywanie się przy piłce do poprawy.