Grad bramek w Bundeslidze, przełamanie Piątka!

Krzysztof Piątek
Obserwuj nas w
fot. PressFocus Na zdjęciu: Krzysztof Piątek

Sobotnie mecze Bundesligi dostarczyły kibicom to, na co czekali. Były bramki, emocje i walka do ostatnich minut. Polskich kibiców z pewnością ucieszył fakt, że pierwszego gola w tym sezonie strzelił Krzysztof Piątek. Trzy punkty zdobył Union, Lipsk i Hertha. Remis zdarzył się natomiast w Moguncji i Stuttgarcie.

Czytaj dalej…

FC Augsburg – Hertha Berlin

15:30 to godzina, na którą czekają z niecierpliwością kibice Bundesligi. To wtedy rozgrywane jest kilka meczów naraz, a emocje wzrastają z każdą minutą. Jedną z najciekawszych propozycji na sobotnie popołudnie był mecz Augsburg kontra Hertha. Dość niespodziewanie to klub Rafała Gikiewicza był na szóstej pozycji. Berlińczycy mocno liczyli na zwycięstwo, które delikatnie oddzieliłoby ich od strefy spadkowej, choć zadanie mieli trudne.

Od początku meczu bardziej aktywni byli piłkarze Herthy, którzy często pojawiali się w polu karnym gospodarzy, ale nic konkretnego z tego nie wynikało. Rafał Gikiewicz nie musiał się specjalnie trudzić, kilka razy złapał piłkę futbolówkę i na tym się skończyło. Więcej pracy miał debiutujący w pierwszym składzie Augsburga Robert Gumny. Polak nie popełniał błędów i próbował dodać coś w ofensywie.

Berlińczycy wraz z upływem czasu napierali jednak na rywali coraz bardziej i w końcu dopięli swego. W 43. minucie Felix Uduokhai sfaulował w polu karnym Jhona Cordobę, a arbiter wskazał na wapno. Do piłki podszedł Matheus Cunha, który do końca czekał, jak zachowa się Gikiewicz i to się opłaciło, ponieważ Brazylijczyk trafił do siatki.

Od początku drugiej połowy na murawie pojawił się Krzysztof Piątek, który zastąpił kontuzjowanego Cordobę. Polak szybko, bo w 52. minucie zaznaczył swoją obecność, gdy świetnie dośrodkował na pole karne. Tam piłkę musnął jeszcze jeden z obrońców Augsburga, ale Dodi Lukebakio zdołał ją opanować i pokonać Gikiewicza.

W 64. minucie Cunha odegrał do Piątka, który był bardzo blisko wpisania się na listę strzelców, ale piłka po jego uderzeniu odbiła się od prawego słupka i wyszła poza boisko. Polski napastnik był bardzo aktywny i w końcu strzelił swojego pierwszego gola w tym sezonie. Piątek ruszył z indywidualną akcją, z łatwością minął obrońców i uderzył precyzyjnie w kierunku lewego słupka. Tym samym ustalił wynik meczu na 3:0 dla Herthy.

FSV Mainz – Schalke 04

Mecz o miano najgorszej drużyny w Niemczech – tak tamtejsze media określały spotkanie Mainz kontra Schalke. Oba zespoły spisywały się w tym sezonie fatalnie i chciały wreszcie odnieść pierwsze zwycięstwo w sezonie 2020/2021.

Wbrew temu czego mogliśmy się spodziewać, pierwsza połowa tego spotkania była dobrym widowiskiem. W szóstej minucie świetnie rozpoczęło Mainz, które objęło prowadzenie po wykorzystanym rzucie karnym. Daniel Brosinski uderzył pewnie w lewy dolny róg bramki. Schalke wręcz natychmiast dążyło do odrobienia strat i w 36. minucie było 1:1. Mark Uth świetnie wykorzystał rzut wolny zza krawędzi pola karnego i strzelił w prawy górny róg bramki. Jeszcze przed przerwą, w drugiej minucie doliczonego czasu gry, gospodarze znów wygrywali. Jedenastkę z dużym spokojem wykorzystał Jean-Philippe Mateta.

Po przerwie Schalke było jeszcze bardziej aktywne w ofensywie i próbowało ponownie wyrównać. W 50. minucie gola strzelił Kabak, ale arbiter dopatrzył się spalonego. Wydawało się, że Mainz utrzyma korzystny rezultat, ale w 82. minucie jeden z zawodników gości dośrodkował na pole karne, a tam niefortunnie interweniował Jerry St. Juste. Holender chciał wybić piłkę, ale wbił ją do własnej siatki. Mecz zakończył się wynikiem 2:2, co oznacza, że oba zespoły pozostają w tym sezonie bez zwycięstwa.

RB Lipsk – SC Freiburg

W minionym tygodniu Lipsk odniósł pierwszą porażkę w lidze. Teraz chciał udowodnić, że był to jedynie wypadek przy pracy, a oni pozostają w grze o tytuł mistrza Niemiec. Ich rywalem był trzynasty w tabeli Freiburg.

W pierwszych 45. minutach Lipsk był wyraźnie lepszą drużyną, dominując w każdej istotnej statystyce. Także w liczbie strzelonych goli. W 26. minucie jeden z zawodników gospodarzy zagrał na pole karne, tam Nordi Mukiele odegrał do Ibrahimy Konate, który z bliskiej odległości trafił w prawy dolny róg bramki. Mimo jeszcze kilku okazji do przerwy zostało 1:0.

Druga połowa tego meczu była już bardziej wyrównana, ale do siatki znów trafiali tylko gospodarze. W 70. minucie z rzutu karnego zrobił to Marcel Sabitzer. W 89. minucie swojego gola miał także Angelino. Hiszpan wykonywał rzut wolny i zrobił to rewelacyjnie, ponieważ strzelił mocno, ale precyzyjnie wprawy górny róg bramki. Tym samym zespół Juliana Nagelsmanna triumfował 3:0 i awansował na fotel lidera Bundesligi.

VFB Stuttgart – Eintracht Frankfurt

Jako bardzo wyrównany zapowiadał się mecz Stuttgartu z Eintrachtem, ponieważ zespoły te były bezpośrednimi sąsiadami w tabeli.

Pierwsza połowa tego meczu mogła się podobać, ponieważ oba zespoły chciały grać w piłkę i kreowały sytuacje strzeleckie. Bramki strzelał jednak tylko Stuttgart. Pierwszy raz w 17. minucie, gdy Nicolas Gonzalez wykorzystał rzut karny. Równo 20 minut później było już 2:0. Tym razem Argentyńczyk wystąpił w roli asystenta, gdy odegrał do Gonzalo Castro. Niemiec znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem i ze spokojem trafił do siatki.

Po przerwie Eintracht był jeszcze bardzie aktywny w ofensywie i konsekwentnie dążył do odrobienia strat. Po godzinie gry było już tylko 1:2. Aymen Barkok podał do Andre Silvy, który wykazał się instynktem snajperskim i z bliskiej odległości trafił do siatki. Na kwadrans przed końcem było 2:2. Ponownie asystował Barok, który dośrodkował na pole karne z rzutu rożnego. Tam pojedynek w powietrzu wygrał David Abraham, który uderzeniem głową pokonał bramkarza. Drużyna z Frankfurtu miała jeszcze swoje sytuacje, ale nie zdążyła już strzelić na 3:2.

Union Berlin – Arminia Bielefeld

Jedna z pozytywnych niespodziewanych tego sezonu Bundesligi – Union Berlin, podejmował na własnym stadionie beniaminka Arminię. Klub z Bielefeldu był tuż nad strefą spadkową, więc potrzebował punktów. Faworytami byli jednak gospodarze.

Piłkarze Unionu od początku tego meczu urządzili sobie trening strzelecki. Już w trzeciej minucie Sheraldo Becker zagrał do Keity Endo, który pokonał bezradnego bramkarza, trafiając w okolice prawego słupka. Dziesięć minut później Max Kruse podał do ustawionego za szesnastką Roberta Andricha. Niemiec uderzył rewelacyjnie w lewy górny róg bramki. W drugiej minucie doliczonego czasu gry ponownie asystował Kruse, a gola strzelił Becker, który minął zwodem rywali i ze spokojem trafił do siatki.

Po przerwie Union wytrzymał siedem minut bez strzelenia gola. Swojego gola miał w końcu Kruse, który wykorzystał rzut karny. W 89. minucie gospodarze dobili jeszcze przeciwników strzelając im piątego gola. Akaki Gogia zagrał do Cedrica Teucherta, a ten zachował spokój w polu karnym i pokonał bramkarza.

Komentarze