Szkocja: Rangers z żelazną defensywą. Lechowi łatwo nie będzie

Rangers - Legia
fot. PressFocus Na zdjęciu: Rangers - Legia

Rangers zagrają w fazie grupowej Europa League trzeci rok z rzędu, a powszechnie uważa się, że tak mocni jak teraz nie byli od dekady. Poznańskiemu Lechowi może być piekielnie trudno. Jedyne ułatwienie to fakt, że trybuny na Ibrox Park będą świecić pustkami.

Czytaj dalej…

Polskie kluby przyciągają Rangers. Przed rokiem w decydującej rundzie eliminacji do fazy grupowej Europa League z The Gers mierzyła się Legia Warszawa. W stolicy Polski bramek nie oglądano. W rewanżu zdecydowanie lepszą piłkę prezentowali Szkoci. Długo bili głową w mur, ale ostatecznie wyeliminowali Legionistów bez konieczności rozgrywania dogrywki. W doliczonym czasie gry zwycięskiego gola zdobył najlepszy w zespole Alfredo Morelos.

Pomimo ofert z angielskiej Premier League i włoskiej Serie A Kolumbijski snajper został na Ibrox Park. Rangers od początku stawiali sprawę jasno. – Jeżeli chcemy liczyć się w Europie i tam wygrywać, to Alfredo musi zostać z nami – podkreślał w wywiadzie dla BBC Sport menedżer zespołu, Steven Gerrard. Anglik wywierał presję na zarządzie klubu i dopiął swego. Pomimo ofert sięgających parunastu milionów funtów (co jak na szkockie warunki jest nadal bardzo dużo) Morelos został w Glasgow. A to tylko rozbudza apetyty kibiców na dobry występ w Europie.

Rangers są skazani na sukces

Rangers męczyli się z Legią, ale potem, w fazie grupowej, grali jak z nut. Zdobyli cztery punkty na Feyenoordzie i FC Porto. Zarówno z Holendrami, jak i Portugalczykami wygrali w Glasgow. Później, w fazie pucharowej, ograli Sporting Braga. Zatrzymali się dopiero na Bayerze Leverkusen. Teraz Szkoci trafili do jednej grupy z Lechem Poznań, Benficą i Standardem Liege. Choć na papierze faworytem są lizbończycy, to nie brakuje opinii, że grupę wygrać mogą The Gers. Zwłaszcza, że niespełna rok temu wyglądali tak dobrze na tle Porto.

Gdy przejrzymy czołowe gazety w Szkocji dostrzeżemy, że nikt nie zakłada tego, by Rangers mieli nie awansować do 1/16 finału Europa League. Panuje przekonanie, że walka o pierwsze miejsce rozegra się między ekipą Stevena Gerrarda a Benficą. – Wiemy, że oczekiwania wobec nas są ogromne – przyznał Steven Gerrard. – Gramy w klubie, który jest skazany na sukces i zawsze mierzy wysoko. Z naszą drużyną nie jest inaczej. To, co pokazaliśmy na tle Galatasaray tylko utwierdza nas w przekonaniu, że możemy zajść daleko – dodał.

Co ciekawe, piłkarze Rangers zostali skrytykowani za fetę w szatni po wygranym meczu z Turkami. W sieci pojawiły się bowiem zdjęcia skaczących z radości i celebrujących graczy. – Jak dla mnie było to żenujące. Rangers naprawdę zagrali świetny mecz, ale szanujmy się, to tylko awans do fazy grupowej Europa League, a nie zdobycie pucharu czy kluczowa runda Ligi Mistrzów. Nie wyobrażam sobie, by dawne legendy, ja McCoist, Laudrup czy Gazza zachowywali się podobnie – stwierdził na łamach Glasgow Evening Times były piłkarz Celticu, Chris Sutton. W obronę graczy Rangers wziął sam Ally McCoist, który biegał kiedyś w koszulce The Gers. – Zgadzam się, że nie był to Real Madryt, tylko Galatasaray. Dobrze widzieć jednak wspólną radość zespołu. Widać, że jest tam chemia i głód wygrywania. Poza tym Rangers są po raz trzeci w fazie grupowej i nie jest to byle jakie osiągnięcie – stwierdził McCoist.

Szkockie media nie poświęcają na razie zbyt dużej uwagi Lechowi Poznań. Na pierwsze strony sportowych dzienników trafiła jednak wypowiedź Filipa Bednarka. Bramkarz przyznał, że jest podekscytowany faktem zobaczenia „legendarnego Stevena Gerrarda”. – To będzie dla mnie niesamowite doświadczenie – powiedział Bednarek, cytowany przez The Scottish Sun. Polak zaznaczył przy tym, że Lech nie będzie chłopcem do bicia. – Nie boimy się nikogo i uważam, że możemy zaskoczyć rywali w naszej grupie, zwłaszcza w meczach u siebie. Myślę, że jesteśmy czarnym koniem – stwierdził Bednarek.

Tavernier ostoją defensywy

Legia nie zdobyła przeciwko Rangers ani jednego gola i trudno będzie o to także Lechowi. Szkoci zachwycają bowiem tym, co wyczyniają w tym sezonie w defensywie. W lidze w dziesięciu kolejkach stracili tylko trzy gole. W eliminacjach Europa League do ich siatki trafili tylko gracze Galatasaray, ale nie pozwoliło im to zawalczyć nawet o remis i dogrywkę (1:2).

Tak dobra postawa defensywy jest sporą zasługą kapitana, Jamesa Taverniera. 28-latek porównywany jest do Trenta Alexandra- Arnolda z Liverpoolu i niewykluczone, że pójdzie jeszcze jego śladami. W Glasgow, gdzie trafił w 2015 roku z Wigan, wyrósł na pierwszoplanową postać Scottish Premiership. Jeszcze kilka lat temu jego wartość wyceniano na pół miliona funtów. Dziś trzeba byłoby zapłacić za niego ponad 10 milionów. Tavernier błyszczy nie tylko w defensywie, ale i ataku. W siedmiu meczach tego sezonu zdobył aż siedem goli – w tym zwycięskiego przeciwko Galatasaray.

– Patrzę często na to, jak grał Cafu i jak spisywali się Marcelo czy Dani Alves. Boczni obrońcy mają wiele do zaoferowania i ja też chcę mieć duży wpływ na grę mojego zespołu, także w grze o przodu – zadeklarował Tavernier. Jedno jest pewne. Zarówno napastników Lecha, jak i resztę zespołu, czeka niezwykle trudne wyzwanie.

Ułatwieniem dla Lecha puste trybuny?

W Szkocji, podobnie jak w całej Wielkiej Brytanii, szaleje nadal koronawirus. Lokalny rząd nadal nie zezwolił na to, by fani wrócili na trybuny, dlatego od marca mecze rozgrywane są przy pustych trybunach. I raczej nie zmieni się to w tym roku. Oznacza to, że gdy 29 października do Szkocji przyjedzie Lech, Rangers będą pozbawieni dopingu swoich fanów. A to stanowi dużą różnicę. Nieprzypadkowo mówi się, że fani są dla obu klubów z Glasgow dwunastym zawodnikiem.

– Nie ukrywam, że bez wsparcia ze strony trybun jest nam trudniej. Fani potrafili nam pomóc, a ich doping i ryk sprawiał, że rywale czuli się nieswojo – przyznał w rozmowie z BBC Steven Gerrard. Na razie, na początku sezonu, brak fanów nie odbił się jednak na wynikach zespołu. Rangers wygrali wszystkie sześć meczów przed własną publicznością. Bilans bramek też imponuje. Zdobyli ich szesnaście, a stracili tylko jedną.

Kto awansuje z grupy D? Miejsca 1-2
Benfica Rangers Standard Lech Poznań
Fortuna 1.12 1.50 2.25 5.00 Sprawdź ofertę Fortuny
Betclic 1.20 1.65 2.10 4.50 Sprawdź ofertę Betclic
BONUSY DLA UŻYTKOWNIKÓW GOAL.PL
bonus 100% do 1200 zł + freebet 30 zł z kodem GOAL
tydzień bez ryzyka + freebet 34 zł
cashback do 550 zł z kodem GOALPL
Kursy aktualne na 06.10.2020 14:10

Lech Poznań zagra z brytyjskim rywalem po raz pierwszy od 2010 roku. Wówczas w fazie grupowej Ligi Europy przeciwnikiem polskiego zespołu był Manchester City. Na angielskiej ziemi górą byli The Citizens (1:3), jednak w rewanżu doszło do sporej niespodzianki i wygrali poznaniacy (3:1). Jeśli chodzi o ten sezon, to rewanż między Lechem a Rangers zostanie rozegrany w szóstej kolejce grupowych zmagań, 10 grudnia. Być może mecz ten przesądzi o tym, kto awansuje do kolejnej rundy. Lecha, w przeciwieństwie do The Gers, wspierać będą najprawdopodobniej kibice na trybunach.

Ze Szkocji dla goal.pl Michał Wachowski



Musisz mieć przynajmniej 18 lat, żeby korzystać z tej strony.
Prosimy graj odpowiedzialnie! Hazard może uzależniać.

Komentarze