Komedia w III aktach: Bielsa IN, Bielsa OUT

Marcelo Bielsa
Obserwuj nas w
fot. Paweł Kot Na zdjęciu: Marcelo Bielsa

Na deskach rzymskich teatrów już wkrótce powinna być wystawiana nowa komedia w trzech aktach. W rolach głównych wystąpią Claudio Lotito i Marcelo „El Loco” Bielsa. Ten drugi reklamowany na afiszach jest dość nieśmiało, nie byłby to pierwszy raz, gdy postanowiłby nie wypełnić kontraktu. Jako jedyny na świecie dotarłem do maszynopisu, nie pytajcie, jak mi się udało. Po prostu czytajcie.

Czytaj dalej…

OSOBY:
Claudio Lotito
Marco Moschini
Igli Tare
Manuel Bielsa
Simone Inzaghi
Rafael Bielsa
Gościnnie Filippo Inzaghi

AKT PIERWSZY
Gabinet prezydenta klubu SS Lazio, Claudio Lotito. Na środku biurko, za nim okno, po bokach gabloty z klubowymi trofeami. Przy drzwiach spora kotara.

Scena pierwsza

Lotito, Tare

Lotito w szarym garniturze i rozpiętą pod szyją koszulą. Siedzi za biurkiem, naprzeciw niego Igli Tare. Drzemie w fotelu, zwinięty w kłębek. Lekko chrapie, głośno mlaska przez sen. Przy drzwiach, za kotarą schowany Simone Inzaghi.

LOTITO
(wzdycha głośno, wstaje, nachyla się nad Tare, drze się)

Wstawaj durniu! Sezon rusza za miesiąc, a my ani trenera, ani transferów. Myśl! Myśl! Conte mi już sprzątnęli, Giampaolo też. Może Prandelli?

TARE
A Inzag…

LOTITO
(Uderza w stół, prycha, toczy pianę)

Ja ci dam Inzaghiego! Cholera! To nie Milan, by  zatrudniać kogoś po znajomości. Nie zamierzam otaczać się ludźmi nieprzygotowanymi do swojej roboty. Ty mi wystarczysz Igli.

TARE
Panie prezydencie, jakże pan może… Już ja panu pokaże! Mam pomysł, ale skoro pan taki, to nie wiem…

LOTITO
Mówże!

TARE
Bielsa wciąż jest wolny, czy to nie jest trener na miarę wielkiego Lazio? Ostatnie trofeum zdobył z 18 lat temu, pasowałby do nas!

LOTITO
Jak ja cię… a nie, czekaj. Niegłupi pomysł. Wiesz co Igli? Jak na bezużytecznego jesteś całkiem przydatny. Leć po Marco, niech dzwoni do Argentyny.

Scena druga

Lotito, Tare, Moschini

Lotito wciąż za biurkiem, ale tym razem kręci się na swoim krześle odpychając stopami. Niespokojny, odlicza kolejne obroty. W drzwiach pojawia się Tare i Moschini, consigliere prezydenta klubu. Marco Moschini siada na fotelu zajmowany wcześniej przez Tare. Ten kręci się po pokoju, wyraźnie nie można znaleźć sobie miejsca.

LOTITO
Tare! Siad!
(Igli posłusznie przysiadł na dywanie)

Możesz  się przespać.
(Tare zwinął się w kłębek. Lotito zwrócił się natomiast do Marco)

Załatwione, mój drogi?

MOSCHINI
Pan Marcelo Bielsa już do nas jedzie, Claudio.

LOTITO
Mamy MARCELA, Mamy MARCELA! Przygotujcie się na jego przybycie, jeśli mu będzie czegoś brakować, to odpowiesz przede mną osobiście! Ma mieć dosłownie wszystko, o co poprosi.

MOSCHINI
Jesteś pewny, że wszystko?

LOTITO
WSZYSTKO!

Tare!

TARE
Tak, panie?

LOTITO
Przygotujesz panu Bielsie to, na czym znasz się najlepiej.

TARE
Dostanie najlepsze łóżko w Rzymie, możesz być spokojny.

Scena trzecia

Marcelo Bielsa, Rafael Bielsa

Prywatny samolot Claudio Lotito, gdzieś nad Atlantykiem, w połowie drogi do Rzymu. Marcelo i Rafael Bielsa siedzą na skórzanych fotelach, między nimi stolik z karafką. W tej bursztynowy płyn.

MARCELO B.
Dziękuję bracie, że zostawiłeś dla mnie politykę na chwilę. Nasłuchałem się cudów na temat tego Lotito, pewnie będzie chciał mi wmówić jakieś niedorzeczne warunki kontraktu.

RAFAEL B.
Powtarzam po raz setny – nie interesują mnie twoje pertraktacje. Jadę do Rzymu, by poznać stołeczne dyskoteki. I nie zmienię zdania!

MARCELO B.
Okej, okej. Jak już podpiszę kontrakt, może do Ciebie dołączę? W końcu, co może pójść nie tak? Wstępnie ustaliliśmy 2 miliony euro rocznie i premia za miejsce w lidze i Pucharze. Mi pasuje, im pasuje. Będzie dobrze.
(Marcelo wstał, zaczął przechadzać się po samolocie)

MARCELO B.
Będzie dobrze… A jak nie, to doskonale znam drogę powrotną do Argentyny!

AKT DRUGI
Siedziba klubu. Gabinet dyrektora SS Lazio, Claudio Lotito.  Na środku biurko, za nim okno, po bokach gabloty z klubowymi trofeami. Przy drzwiach spora kotara.

Scena pierwsza

Lotito, Moschini, Tare, Inzaghi schowany za kotarą

LOTITO
Powinien już kołować na Fiumicino. Wysłaliśmy samochód?

MOSCHINI
Tak, błękitna limuzyna już na niego czeka. Tam butelka szampana, kawior. Ma lepiej niż ty, Claudio.

LOTITO
Tak ma być! Jesteś skarbem Marco!

Igli? A jak z twoim zadaniem?

TARE
Łóżko załatwione. Szeroko zakrojony wywiad pozwolił mi na dobór odpowiedniego materaca. Średnio twardy, sprężynowy. Choćby miał pod nim kamień, nie poczuje!

LOTITO
Czasem i na ciebie można liczyć, stary druhu. Jak już przyjedzie i będziemy rozmawiać o kontrakcie, to pamiętajcie. Dajemy wszystko, co możemy. I jeszcze trochę.

Scena druga

M. i R. Bielsa, Simone Inzaghi, Marco Moschini, kierowca limuzyny.

Limuzyna podjeżdża pod siedzibę klubu SS Lazio. Na chodniku czeka samotny Marco Moschini. Za filarem chowa się Simone Inzaghi.

MARCELO B.
Dojeżdżamy bracie. Widzimy się w hotelu?

RAFAEL B.
Albo i nie, albo i nie. Nie wiem, czy wrócę, nim ty nie wyjdziesz do klubu. Nocne życie, witaj!

MARCELO B.
Już dobrze, już dobrze. Bywaj bracie.
(zwraca się do kierowcy)

Proszę go zawieść wszędzie, gdzie poprosi.

MARCELO B.
Witam pana!
(wychodzi z limuzyny)

Bierzemy się od razu do dzieła?

MOSCHINI
Panie Bielsa, witamy, witamy. Zapraszam do środka. Prezes już czeka, porozmawiamy, napijemy się.

MARCELO B.
Co to za człowiek?! Tam, za filarem?

MOSCHINI
Gdzie? Nikogo tu nie ma. To pewnie trudy podróży. Zapraszam, zaraz pan odpocznie.

Scena trzecia

Lotito, Tare, Moschini, Marcelo Bielsa

Gabinet dyrektora SS Lazio, Claudio Lotito.  Na środku biurko, za nim okno, po bokach gabloty z klubowymi trofeami. Przy drzwiach spora kotara. Lotito za biurkiem, Moschini z Bielsą wchodzą. Tare śpi zwinięty w kłębek na dywanie.

LOTITO
Marcelo! Dzień dobry, dzień dobry! Czego się napijesz?  Whisky? Brandy? Może wódka? Nie masz nic przeciwko, byśmy mówili sobie na Ty?

MARCELO B.
Ja… nie…

LOTITO
Doskonale, doskonale! To co, kulturalnie rozleję nam whisky i bierzemy się do roboty? Z góry mówię, masz we mnie pełne wsparcie. Marco, przypomnij, co już ustaliliśmy?

MOSCHINI
Dwa miliony za sezon i premia uzależniona od miejsca na koniec rozgrywek.

LOTITO
Premia, premia. Po co komu premie, hehe. Marcelo, powiedz sam. Tutaj premia niepotrzebna, walczymy o Ligę Mistrzów. Co powiesz na 2,2 miliona plus zero premii?

MARCELO B.
Yyy… ekhem…

LOTITO
Doskonale, przyklepane. Co dalej – dostajesz pełną władzę nad pierwszym zespołem, ale! Sam rozumiesz, że czasem zaproszę cię na drinka i rozmowę o drużynie i kierunku jej rozwoju. Coś zasugeruję, coś podpowiem. Wiesz, siedzę w tym biznesie już wiele lat, znam się na rzeczy.

MARCELO B.
Ale mam pełną kontrolę nad drużyną? Jeśli tak, to nie ma problemu, zgadzam się na rozmowy.

MOSCHINI
Pełna kontrola i 2,2 miliona. Stoi?

MARCELO B.
Jeszcze jedna kwestia. Chcę gwarancję wzmocnień. Potrzeba przemeblować obronę, kupić dobrego napastnika. Mam już parę nazwisk. To nie problem? Umowa stoi?

LOTITO I MOSCHINI (chórem)
OCZYWIŚCIE, STOI!

AKT TRZECI
Hotel wynajęty przez Igliego Tare. Apartament prezydencki, sypialnia. Na łóżku siedzi Marcelo, obok, na podłodze Rafael Bielsa. Dochodzi piąta nad ranem, w pokoju unosi się delikatna woń rzygowin i uryny.

Scena pierwsza

Marcelo i Rafael Bielsa

MARCELO B.
Rafi! Rafi! Słyszysz mnie? Poczekaj, pomogę Ci.
(poszedł do łazienki, wraca z miednicą pełną wody, którą opróżnia na głowie brata)

RAFAEL B.
Co, gdzie, jak? O co chodzi? Normalny jesteś, ty ch… o, to ty braciszku. Jak kontrakt?

MARCELO B.
Chyba dobrze, na wszystko się zgodzili. Dostanę nie dwa, ale dwa miliony dwieście. Pięknie, nie? Może przesadzałem z tymi obawami? Jutro witam się z drużyną, Claudio, bo kazał do siebie mówić po imieniu, zgłosił mnie już do władz ligi. Zaczyna się włoska przygoda! Napijmy się!

RAFAEL B.
Może lepiej nie, braciszku…

MARCELO B.
Faktycznie, jak na ciebie patrzę, to też mi niedobrze. Ale ja się napiję.
(podchodzi do barku, nalewa sobie brandy, śpiewa pod nosem cicho)

Isla, Valencia, sialelalela! Thauvin, Morel, Mandanda! Sialelalelale!

Scena druga

Lotito, Bielsa, Tare, Moschini

Lotito za biurkiem, uśmiecha się szeroko. Ponownie jesteśmy w jego gabinecie. Z boku siedzi Moschini, Tare stoi za fotelem naprzeciw Prezesa, w którym zasiadł Marcelo Bielsa. Wszyscy zadowoleni, w doskonałych humorach. Wystrój gabinetu bez zmian.

MARCELO B.
Czyli wszystko jasne? Dostaję moich piłkarzy, wzmacniamy kadrę i walczymy o najwyższe cele?

LOTITO
Nie… to znaczy tak. Dostaniesz Pato, do obrony Palottę, a my zarobimy na sprzedaży Candrevy. Czyż to nie mercato idealne?

MARCELO B.
Proszę?! A co z Mandandą, Islą, Valencią czy Morelem? Cholera jasna! Wiedziałem, że tak będzie, wiedziałem! Nie zgadzam się!

LOTITO
Ależ spokojnie, na pewno się jakoś dogadamy. Mam rację, Marco?

MOSCHINI
Tak, Claudio. Co pan powie, Panie Bielsa na 2,5 miliona euro za rok i do ataku dorzucimy jeszcze Alessandro Matriego? To chyba uczciwa  propozycja?

MARCELO B.
Chyba, to wy raczycie żartować. Mam nadzieję, że po prostu robicie mnie w konia. Mam rację, prawda?

LOTITO
Haha. Oczywiście. Że nie. Podpisałeś pan już kontrakt. Jesteś nasz.

MARCELO B.
Co proszę?! Już mnie tu nie ma! Rezygnuję, dziadu! Żegnam!

LOTITO
IGLI, ŁAP GO! Nie pozwól mu uciec!
(Ale Igli zdążył już zasnąć, znudzony pertraktacjami, nie słyszał błagań szefa. Bielsa zbiegł)

Scena druga

Marcelo, Rafael i dziennikarze

Ulica, kilkaset metrów od siedziby Lazio. Dziennikarze czekający na wyjście szkoleniowca wreszcie go doganiają.

MARCELO B.
Tak, to prawda. Odchodzę z Lazio.

DZIENNIKARZ
Dlaczego, co się stało?

MARCELO B.
Klub nie dotrzymał warunków umowy. Rozwiązałem kontrakt z ich winy. Claudio Lotito jest niepoważnym partnerem biznesowym.

DZIENNIKARZ  2
Mówił pan o warunkach. Jakieś szczegóły?

MARCELO B.
Nie chodzi o jakieś pierdoły. Lotito złamał ważną umowę ustną. Zero wzmocnień kadry, odejście Candrevy, a w zamian liczył na wejście do Ligi Mistrzów. Jestem szalony, ale nie głupi.

DZIENNIKARZ 1
Kogo Pan chciał? Co proponował Lotito?  Co teraz stanie się z klubem? Zamierza pan pozwać Lotito do sądu?

RAFAEL B.
Mój brat nie odpowie już na żadne pytania. Do widzenia.

Scena trzecia

Lotito, Moschini, Simone Inzaghi, Pippo Inzaghi

Gabinet prezydenta klubu, wszystko po staremu, tylko na miejscu Bielsy siedzi Simone Inzaghi.

S. INZAGHI
Wzywał mnie pan? W czym rzecz? Chce pan kogoś z Primavery?

LOTITO
Nie, mój drogi. Chcę, byś powrócił na stanowisko pierwszego trenera drużyny. Nie powinienem myśleć o nikim innym od początku.

S. INZAGHI
Na stałe? Cicho, sam sobie odpowiem. Pewnie, że na chwilę. Póki nie znajdziecie kogoś lepszego. Wiesz co, Lotito? Nie ma szans. Masz fajną tę kotarę, nieźle się za nią chowa. Tak! Słyszałem wszystko, jestem nieudacznikiem, bierzecie szalonego Bielsę, wiem wszystko!

FILIPPO INZAGHI (zza kotary)
Brawo braciszku. Postaw się, nie daj się! Bo skończysz jak ja, na marginesie wielkiego futbolu.

LOTITO
Tare, wyprowadź tego sępa. A co do ciebie Simone. Nigdy nie zarabiałeś wielkich pieniędzy, ale wiesz co? Ja cię ustawię, ja dam ci kupę kasy. Zrobię z ciebie tego bardziej znanego Inzaghiego. Niech Pippo siedzi na prowincji, ty pracuj w stolicy!

S. INZAGHI
Nic z tego, nie można mnie kupić.

LOTITO
Dwa miliony euro za sezon.

S. INZAGHI
To kiedy zaczynam, panie Prezesie?

EPILOG (od autora)

Przede wszystkim – powyższa ‘sztuka’, nie miała na celu nikogo obrazić. To mała satyra i proszę o wyluzowanie!

Tak mogła wyglądać sprawa w Lazio, ale nie można wykluczyć, że to Bielsa ostatecznie okaże się złoczyńcą. Tym, który zaczął wymyślać po podpisaniu kontraktu. Nie byłby to pierwszy raz, więc jestem dość sceptyczny odnośnie całej sytuacji.

Najpewniej trenerem Lazio zostanie ostatecznie Simone Inzaghi. Ponownie jako opcja przejściowa, strażak wzywany do pożaru. Ciekawe, czy poradzi sobie lepiej niż w końcówce poprzedniego sezonu. Pożyjemy zobaczymy.

Dajcie znać, co myślicie o takiej formie na łamach SerieA.pl!

Komentarze