ŁKS wskakuje na pozycję lidera, pewna wygrana w meczu na szczycie

ŁKS - Ruch
Obserwuj nas w
fot. PressFocus Na zdjęciu: ŁKS - Ruch

Łódź nie położy się dziś szybko spać. Lokalny ŁKS pewnie pokonał przed własną publicznością Ruch Chorzów i wskoczył na pozycję lidera tabeli 1. Ligi. Bramki dla zwycięzców strzelali Pirulo oraz Mieszko Lorenc.

  • ŁKS pokonał na własnym terenie Ruch Chorzów 2-0
  • Bramki dla gospodarzy strzelali Pirulo i Mieszko Lorenc
  • Łodzianie mają na koncie już 15 punktów i zasiadają na fotelu lidera pierwszoligowej tabeli

Mecz na szczycie w Łodzi

Hitowe starcie 7. kolejki 1. Ligi miało miejsce już w piątek. ŁKS Łódź podejmował na własnym terenie Ruch Chorzów, a stawką spotkania był fotel lidera tabeli. Obie ekipy dobrze spisują się na początku rozgrywek i udowadniają, że będą w stanie włączyć się do walki o awans do Ekstraklasy.

Trudno więc było wskazać faworyta bezpośredniej rywalizacji. W pierwszej połowie nieco lepiej i szybciej piłką operowali gospodarze, choć do konkretów doszło dopiero w 35. minucie. Dawid Kort obsłużył świetnym podaniem Pirulo, który w sytuacji sam na sam wykazał się zimną krwią i przerzucił piłkę nad bramkarzem, zdobywając swoją czwartą bramkę w sezonie. Do przerwy łodzianie schodzili ze skromnym prowadzeniem.

Gospodarze świetnie weszli także w drugą połowę. Trzy minuty po powrocie na boisko prowadzenie podwyższył Mieszko Lorenc, a Ruch Chorzów znalazł się w bardzo trudnej sytuacji. Po zmianie stron goście częściej operowali piłką w pobliżu pola karnego ŁKS-u, ale nie mieli tego dnia zbyt wielu argumentów. Do ostatniego gwizdka arbitra nie oglądaliśmy już więcej trafień, a gospodarze odnieśli w pełni zasłużone zwycięstwo.

Dla ŁKS-u były to bardzo ważne trzy punkty, bowiem pozwoliły wskoczyć na pozycję lidera tabeli. Zostanie tam przynajmniej do soboty, a w przypadku braku zwycięstwa Wisły Kraków ze Skrą Częstochowa – nawet cały tydzień. Chorzowianie ponieśli natomiast pierwszą porażkę w sezonie 2022/2023. Dotychczas trzykrotnie zwyciężali i tyle samo razy dzielili się punktami.

Komentarze